niedziela, 14 kwietnia 2013

Moja przygoda z włosami

Kiedy byłam dzieckiem mama ścinała mi włosy na grzybka, jednak później zaczęło się zapuszczanie w zerówce nosiłam już kucyk, który był najczęstszą fryzurą. Moja pielęgnacja polegała wtedy na szamponie dla dzieci. Włosy hodowałam zgodnie z tradycją do pierwszej komunii, do połowy trzeciej klasy podstawówki miałam najdłuższe chyba w życiu włosy. Później nadszedł czas na zieloną szkołę, więc dla mojej wygody włosy zostały ścięte do ramion bez większego bólu. Później miejsce miało znowu zapuszczanie. Zdjęcia mam z tego okresu jednak niestety mój skaner świruje. Jeśli go ogarnę zdjęcia zeskanuje i powstawiam :)
W ok 5/6 klasie podstawówki zamarzyła mi się prostownica do włosów oraz delikatne cieniowanie.

 Jak widać włosy są już mocno przesuszone, matowe. Jedyną moją pielęgnacją w tym okresie był szampon z silikonami i silikonowa odżywka.
Później wpadłam na genialny pomysł obcięcia włosów. W efekcie oddałam sie w ręce nieudolnej fryzjerki.
Jak widać nieumiejętne cieniowanie. Zamierzenie było takie, że miałam dzięki temu przestać prostować włosy. Prostowane jednak były dalej. 
Później próbowałam zapuścić włosy jednak z miernym skutkiem. Co zapuściłam chodziłam ściąć/ pocieniować. Średnio raz na dwa miesiące/ trzy miesiące zmieniałam fryzurę. Włosy były cienkie, popalone. 
W końcu przyszły czasy drugiej klasy gimnazjum i fascynacja zmierzchem zamarzyła mi się fryzurka Alice Cullen. 
Z tą fryzurą poszłam już do bardziej umiejętnej fryzjerki. Fryzura wymagała użycia dużo stylizatorów (guma, lakier czasami i pianka) i codziennego układania gorącą prostownicą, na gumę oczywiście. Fryzurę nosiłam rok. Na wakacjach między trzecia klasą gimnazjum, a pierwszą klasą liceum zamarzyły mi się rude włosy. Zaczęłam farbować farbami chemicznymi i jednocześnie zapuszczać włosy. Dalej namiętnie prostując. 
Zaczęło się farbowanie, prostowanie, kręcenie na prostownicy itd. 
Druga klasa liceum, październik: 
Jak widać końcówki jak i całe włosy w stanie tragicznym. Później zaczęły się próby zejścia do naturalnego koloru. Nie potrwało to długo i zafarbowałam włosy na paloną kawę joanny i tutaj zaczynało się powoli moje włosomaniactwo. 
Na zdjęciu nie wiele widać, ale włosy przestały być prostowane, nie nakładałam na nich stylizatorów. Zaczęłam je sporadycznie, ale olejować i myć metodą OMO. Dalej używałam sylikonów jednak moja pielęgnacja stawała się coraz bardziej świadoma.
Włosy sobie rosły, były farbowane raz na 2-3 miesiące, bo z czasem jak wypłukiwała się farba granica naturalnych włosów nie była aż tak wyraźna. 
Włosy były podcinane. Nie mam niestety zdjjęć z tamtego okresu. Postanowiłam zejść z cieniowania. 
Włosy z grudnia 2012 roku.
Miały już dość pokaźną długość, ale jak widać był to taki wycieniowany ogon :/ 
trzymałam je do studnówki, na którą włosy zakręciłam na mokre chusteczki :D Fryzura trzymała się całą noc, najpierw wgniotłam w nie piankę, zakręciłam, a później polakierowałam i podpięłam wsuwkami. Zrezygnowałam z fryzury robionej u fryzjera. Zaoszczędziłam pieniądze, nerwy i włosy miałam dokładnie takie jakie sobie wymarzyłam :)
Włosy podcięte po studniówce. Jak widać poszło ich dość sporo. Ciężko było mi to przeboleć, ale widziałam, że warto. Ciągle intensywnie pielęgnowane. 
Włosy w lutym nie były w najlepszej kondycji. Winą były mrozy oraz brak protein. 
Poradziłam sobie jednak z tym i poje włosy w marcu prezentowały się tak: 
A tutaj zdjęcie robione wczoraj: 
Zdjęcie robione po to abym później mogła porównać ze zdjęciem po zakończeniu akcji z drożdżami. 
Moje włosy przeszły ze mną długą drogę, ale wierze, że w końcu będą takie jakie sobie wymarzyłam :)
Wlosy sporadycznie, prostuje, albo kręce na prostownicy chociaż nie pamiętam, kiedy ostatni raz to robiłam, śpię w związanych w kucyk albo zapkecionych warkoczyki. Kręcę czasami chusteczki. 
Moje ulubione fryzury to koczki na czubku głowy, lub kucyk ewentualnie koczek na karku :)

sobota, 13 kwietnia 2013

Bieganie, a włosy

Jako zapalona fanka biegania, pomyślałam, że może komuś pomogę mówiąc jak podczas ćwiczeń lub biegania dbam o swoje włosy. Podczas wykonywania tych czynności są one bardziej narażone na uszkodzenia mechaniczne spowodowane wiatrem, deszczem, ocieraniem się o ubrania lub naszą skórę.
Jak zapobiegać uszkodzeniom podczas ćwiczeń? 
  1. Przede wszystkim należy włosy wiązać! Rozpuszczone włosy podczas ćwiczeń, są narażone na ciągnięcie na przykład przez nieuważny ruch ręką. Osłabiamy w ten sposób cebulki lub nawet wyrywamy sobie włosy, o które tyle dbamy. Nie mówiąc już o wygodzie. Dla mnie najwygodniejszą fryzurą do ćwiczeń jest dobieraniec lub zapleciony koński ogon. Przy zwykłym kucyku pojawiają się kołtuny, a końcówki uderzają o kark i plecy, co przyśpiesza rozdwajanie. Dla osób z długimi włosami dobrą fryzurą będzie zwykły warkocz, kłos lub plecionka, włosy upięte wysoko będą nadwyrężały włosy. 
  2. Zabezpieczanie końcówek - mimo zaplecenia włosów końcówki mimo wszystko ocierają się o ubrania lub skórę. Kropla silikonowego serum lub ulubionego olejku wmasowanego w końcówki uelastyczni włosy i zapobiegnie ich łamaniu. 
  3. Olejowanie włosów. Włosy olejowane przynajmniej raz w tygodniu są nawilżone oraz elastyczne. Nie łamią się oraz nie rozdwajają. Ja dodatkowo czasami zanim zaplotę włosy nakładam na nie olejek w ten sposób włosy są nawilżane podczas ćwiczeń oraz jeszcze bardziej zabezpieczone. Metoda dobra dla osób ćwiczących wieczorem oraz myjących włosy codziennie. 
  4. Dbanie o włosy. Jeżeli dbamy o włosy, są one zdrowe, nawilżone są też mniej podatne na mechaniczne uszkodzenia spowodowane pocieraniem.
Podsumowując, dobierzcie takie upięcie jakie Wam odpowiada, jakie najbardziej lubia Wasze włosy, bo nie każde lubią wszystkie fryzury. Dla jednych koczek na czubku głowy będzie idealny do ćwiczeń u mnie się on nie sprawdza, bo moje cebulki wtedy aż płaczą. Najważniejsze to dobrze poznać swoje włosy i skórę głowy.
Mam nadzieje, że komuś tym wpisem pomogłam ;)
Pozdrawiam,
Ms.Yuuki

piątek, 12 kwietnia 2013

Czego używam do mycia włosów?

Witam Was, 
za mną trzecia porcja drożdży. Na pewno nie jest to smak mojego życia, ale ogromnej tragedii nie ma. piję 1/4 kostki dziennie, zalewam wodą, czekam aż zginą, potem dodaję do tego syropu karmelowego do kawy i jakoś da się to znieść. Jednak pijąc drożdże zatkam nos i wypijam na raz. Tak jest zdecydowanie łatwiej. Czego się nie robi dla pięknych włosów... ;)  
Czym myje włosy?
Fotograf ze mnie żaden ;) Mam nadzieję jednak że z czasem się w tym wprawię ;) 
  1.  Odżywka do włosów suchych i normalnych Garnier Fructis Fruity Passion, ma bardzo ładny skład, bo na piątym miejscu olej kokosowy, a z tym jeszcze nie miałam do czynienia i dobrze, że nie kupowałam samego oleju kokosowego, bo byłyby to dla mnie pieniądze wyrzucone w błoto. Moim włosom nie zawsze pasuje kokos. Odżywkę kupiłam za ok. 8zł/250 ml w drogerii Natura. Ma przepiękny, tropikalny zapach utrzymujący się na włosach. Używam jej do mycia jak i odżywiania, łagodzi podrażnienia skalpu, nie obciąża.
  2.  Szampon oczyszczający Ziaja do włosów przetłuszczających się z lawendą, kupiłam go w celu oczyszczającym i sprawił się świetnie! Ładny zapach, wydajny, może przesuszać skalp i włosy przy częstym stosowaniu. 8zł/500ml 
  3.  Elfa, Green Pharmacy szampon do włosów normalnych pokrzywa zwyczajna 9zł/350ml drogeria Natura nowy nabytek, nie mogę powiedzieć zbyt wiele na jego temat ;) 
  4.  Babydream Shampoo - szampon do włosów dla dzieci. Dobrze radzi sobie z olejami, nie przesusza włosów i skalpu, ma przyjemny zapach chociaż nie każdemu może się podobać. Nie utrzymuje sie na włosach. Szampon dobrze się pieni, zwłaszcza po zmieszaniu z wodą. Nadaje się do cukrowego jak i kawowego peelingu skóry głowy. 4,19zł/250ml Rossmann
  5.  BingoSpa maska do włosów masło Shea i pięć alg, wzmocnienie i regeneracja. Używam jej do odżywiania, podczas olejowania (najpierw olej, a za jakiś czas maska i dalej pod czepek), myję nią włosy. Łagodzi podrażnienia skalpu, nawilża włosy. Ładnie pachnie, delikatnie, kremem(?) zapach nie utrzymuje się na włosach. Jest bardzo wydajna, nie obciąża włosów. 7zł/500g dostępna w Tesco.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Włosy marcowe

Długo zastanawiałam się nad założeniem tego bloga, bo regularne prowadzenie bloga nie jest takie łatwe jak się niektórym ludziom wydaje. 
Prowadząc mój włosowy dziennik, pisząc o tym, co przetestowałam, pokazując jak zachowują się moje włosy mam nadzieje, że komuś pomogę. 
Oto jak prezentują się moje włosy na chwilę obecną, zdjęcie robione w pierwszych dniach kwietnia: 
Włosy były przed myciem olejowane olejkiem BDFM na wodę, na nie nałożyłam czepek i czapkę. Wszystko podgrzałam suszarką. Później dołożyłam maskę BingoSpa masło shea i pięć alg, również na skórę głowy. Po kolejnej godzinie umyłam włosy szamponem BD, odcisnęłam w bawełnianą koszulkę, a na koniec wgniotłam Joanna len i rumianek b/s.

Jakie są moje włosy? 
- jest ich dużo, ale są bardzo cienkie 
- farbowane farbą Joanna mroźny brąz co 2-3 miesiące 
- naturalnie są mysie, nijakie bardziej brąz aniżeli blond jednak ciężko określić 
- zapuszczam grzywkę, chociaż zastanawiam się nad ponownym jej zrobieniem 
- ostatnio podcinane były na końcu stycznia - jakieś 6-8 cm (schodzę z cieniowania) do tej pory nie widzę rozdwojonych końcówek 
-na mojej głowie włosy w jednym miejscu są cienkie w innym grube w jednym miejscu wysoko porowate, a w innym średnio porowate 
- nie przepadają za olejem kokosowym
- kochają masło shea
- w tym momencie z powodu stresu przed maturalnego i być może wiosny strasznie się sypią
- przetłuszczające się u nasady (konieczne jest mycie codziennie)
- czasami się falują, czasami są prawie proste jak na zdjęciu 
- łatwe do układania

Moje plany włosowe: 
1. Długość do połowy pleców lub talii. 
2. Picie drożdży. 
3. Ponowne picie pokrzywy i może dodanie do niej skrzypu 

Jak mi idzie będę mówiła na bieżąco ;)
Pozdriawiam,
Ms.Yuuki